Długi czas niewidzenia się

Jest zbyt gorąco. To tylko zmiana klimatu, czy może odkąd ostatnio pisałem zdarzyło się tak wiele, że wariuje planeta? U mnie wiele dzieje się zawsze. Zauważyłem, że ilekroć ktoś pyta mnie co słychać, odpowiadam “burzliwie!”, “gęsto!” albo “dużo!”. Odpowiedziałem tak ludziom z tuzin razy i dochodzę do wniosku, że ja po prostu lubię widzieć rzeczy […]

Read more "Długi czas niewidzenia się"

To wszystko wina mew

“UWAGA ZŁY PIES”, czytałem na tabliczce gdy mijałem płot. Był ostatni weekend lipca. Panował taki upał, że zły pies nawet nie kiwnął ogonem na mój widok. Leżał na boku i powoli oddychał. Maszerowałem przez osiedle w rodzinnym mieście. Niosłem ze sobą projektor i pół litra wódki. Czekał na to gość, który był uprzejmy pożyczyć sprzęt […]

Read more "To wszystko wina mew"

Kantor czasu

Zacząłem chodzić na boks. Ostatnio na sparingu dostałem oklep od dziewczyny. Poza tym jest nieźle, sporo się uczę. Na przykład tego, że skakanka to dla mnie czarna magia, mimo bujnej, tanecznej przeszłości. Zaczynam od boksu by Was czymś zaskoczyć. Czym innym niż “Cholera, jak dobrze jest znów pisać!”. Bo nie wiem czy dobrze. Gdy zaczynam […]

Read more "Kantor czasu"

Jak walić to fest

Na pewno nie raz mieliście kogoś serdecznie dość. U mnie działa to tak. Im więcej typów na czarnej liście, powodów aby każdego z nich do niej dodać, tym bardziej dosyć mam… well, samego siebie. Właśnie w taki dzień to piszę. W dzień, w którym niebo płacze a ja warczę. Złagodniałbym, ale matka boska do piersi […]

Read more "Jak walić to fest"

Życzenia składają broń

I Ostatni dzień matki stał się dobrą okazją do napisania czegoś o ważnych emocjach. Do brudnopisu wysypałem parę luźnych skojarzeń ze swoją mamą. Kilka z nich było całkiem wzruszających. Bo fenomenalnym jest istnienie człowieka, który nosi na rękach, uczy chodzić i mówić. Bez mam nasze wcielenia śliniłyby się bardziej. Trwałyby krócej. Z domów wylatujemy uskrzydleni […]

Read more "Życzenia składają broń"

Wihajster

Gdy pory zasypiania są rozstrzelone jak człowiek z blizną, łatwo zaniemówić. Nie gadałem przez ostatnie dni do dyktafonu, ale mam dla Was inną historię. Parę dni temu jechałem tramwajem, to był chyba Poznań. To był taki fajniejszy tramwaj, więc poza widokiem i zapachem pasażerów miał jeszcze dla nich garść nieznaczących informacji na ekranach. Nauczyłem się, […]

Read more "Wihajster"

Kogo obchodzą imieniny

Poniedziałek, 1 maja 2017 Jest przed południem. Gapię się na morze w Gdańsku. Wieje i jestem sam. Przez chwilę wyglądam jak w filmie, bo zapatrzony w wodę myślę o życiu. Ale nic o nim nie wymyśliłem, wypiździło mnie wiatrem. Uciekłem stamtąd. Drukarnia jest piękną, cholernie niewygodną kawiarnią. Na ulicach starówki przesuwają się jedynie turyści w […]

Read more "Kogo obchodzą imieniny"

Tempo jego życia

24 kwietnia 2017, poniedziałek. Wyczyściłem telefon i nie mam nagrania na temat tego dnia. 25 kwietnia, wtorek. Po południu wysyłają mnie na casting do reklamy. Korytarz, na końcu drzwi do studia, ludzie siedzą wzdłuż ścian. Czekam wśród nich na swój moment w jarzeniowym świetle korytarza bez okien. Nudzę się, więc zaczynam oglądać ludzi. Jest tak […]

Read more "Tempo jego życia"

Gwiezdne wojny

 17 kwietnia 2017, poniedziałek Jestem muśnięty minioną nocą. Po obiedzie organizm chce leżeć. Z trudem znajduję moce na spotkanie ze swoją byłą dziewczyną. Wlokę swoje ciało. Ale momenty później okruchy serotoniny zamieniają się w deszcz meteorytów. Już nie chce mi się spać. Szczerzę się najpierw do chodnika, potem do miniatury, której sposób chodzenia znam na pamięć, […]

Read more "Gwiezdne wojny"

Wielkie noce, małe dni

Poniedziałek, 10 kwietnia 2017 Tata wysłał mi film, na którym nic nie widać ani nie słychać. Obstawiam: porwali go? Medytuje w lesie? A może porwali go więc medytuje w lesie? Tego dnia pracuję przez osiem godzin, flirtuję przez pięć minut i tańczę przez trzy kwadranse. Wtorek, 11 kwietnia Mam ze sobą oliwę i magnez w […]

Read more "Wielkie noce, małe dni"

Bursztynowe truizmy

Poniedziałek, 3 kwietnia 2017 Jestem po przeprowadzce. Poprzedni sąsiedzi dzwonili na policję o 22:15. Sąsiadka w nowym miejscu nie przerywa uścisku dłoni. Przeciwnie –  wciąga przez próg do swojego mieszkania jak huragan z waty cukrowej. Spalony jadę na deskorolce w stronę starego osiedla po swój rower. W odgraconym mózgu pochylam się nad banałem: każdy przedmiot w twoim otoczeniu […]

Read more "Bursztynowe truizmy"

Tylko i aż

W jednym z wywiadów Szczepan Twardoch powiedział, że na pewnym etapie wypada wymyślić nowego siebie. Bo ten stary jest nieaktualny. Z chłopca w mężczyznę. Zmieniło się tak wiele w ciągu ostatnich dwóch lat, a w ogóle nie czuję nawet widma końca drogi. Kąt nachylenia do każdej z przepaści i gór zmienia się tak często, że nie […]

Read more "Tylko i aż"